
KOCHAMY WAS BARDZO, CANAVAN FOREVER ;'(((
Michael MacCullan
-A dla ciebie "normalny" znaczy...? Romansidło, ta? -Uniósł brew z kpiącym uśmiechem na twarzy.
Diabeł to taki Anioł, który wstąpił do nie tego pubu, co trzeba i wypił odrobinę za dużo.

Offline
Heldia Blue
- Niekoniecznie - skrzywiła się. Może jakiś film historyczny? O bardzo chętnie, a tak na poważnie to żadnej erotyki, tfe.

Offline
Michael MacCullan
-Historyczny? -Jęknął Mike, kręcąc głową. -No to chociaż komedia? -Zaskamlał, kucając przed nią z minką zbitego szczeniaczka.
Diabeł to taki Anioł, który wstąpił do nie tego pubu, co trzeba i wypił odrobinę za dużo.

Offline
Heldia Blue
- Umiesz czytać w myślach, wow - udawała zaskoczoną - A jaką?

Offline
Michael MacCullan
-Komediową najlepiej... -Zaczął przeglądać płyty, co jakiś czas niechcący macając ją po udzie.
Diabeł to taki Anioł, który wstąpił do nie tego pubu, co trzeba i wypił odrobinę za dużo.

Offline
Heldia Blue
- Zaufam tobie. Wybierz coś - zdecydowała. Ale jak wybierzesz jakiś horror to cię zabiję - pomyślała.

Offline
Nicolas Levittoux
-Zapr...aszamy. - W przerwie między połówkami tego wrazu kopniakiem otworzył drzwi do pokoju muzyków. Nie przepuścił jej pierwszej. Hahah, to chyba żarty. Wszedł do środka i wyjebał się kopytami do góry na jednym z łóżek. -Usiądź... gdzieś tam. -Machnął w kierunku bliżej nieokreślonego miejsca. Przechylił się i zaczął czegoś szukać pod łóżkiem. Koszulka znowu mu się podwinęła, ukazując kilka tatuaży na plecach. Tak bardzo zła koszulka...

Sex? Okey.
Offline

Patience bez słowa weszła do środka, przyglądając się bacznie wszystkiemu. Takiej tragedii właściwie nie było, jeśli chodzi o jej zdanie. Zamiast siadać "gdzieś tam", wolała "gdzieś tam" postać. To też zrobiła, tym razem jednak zaczęła patrzeć na Nico. Ha, tyle jej szczęścia, jeśli chodzi o tą koszulkę! Nie żeby Pat była jedną z napalonych fanek, niee, póki co nie. Ale te tatuaże były według niej naprawdę niezłe.

Offline
Nicolas Levittoux
-Łapaj! -Poturlał w jej stronę dwie butelki piwa. -Zdrówko. -Długopisem otworzył swoją flaszkę i wstał. -Daj. -Wręczył jej otwartą butelkę i sam zabrał się za otwieranie dwóch pozostałych. -Patrzyłaś na mnie. -Wyszczerzył się. -Aż tak ci się podobam? -Zaśmiał się cicho, pociągając spory łyk trunku.

Sex? Okey.
Offline

- Nie ty, tylko twoje tatuaże, ale przyjmij to sobie jak chcesz. - Również uśmiechnęła się szeroko. No tak, właściwie przy odpowiedzi nawet nie musiała kłamać, a to nowość. Pierwszy łyk zrobiła mały, jakby tylko na szybkie zasmakowanie, dopiero drugi był duży. Patience nie piła już chyba od tygodnia, co było dla niej jak morderczy odwyk.

Offline
Nicolas Levittoux
-Wreszcie. -Zamruczał, kiedy opróżnił butelkę. -Tak, podobają ci się? -Uśmiechnął się krzywo. Zamknął drzwi i podszedł do niej. Baaaardzo blisko, po drodze zdejmując koszulkę przez głowę.

Sex? Okey.
Offline

- Są całkiem fajne. - Przyznała, gdy skończyła pić, jednak patrzyła (a raczej starała się) na twarz Nico. Oczywiście całej butelki na raz nie potrafiła wypić, tym bardziej po tym pseudoodwyku. Ale raczej ta umiejętność powróci to niej szybko, patrząc na to, że zostało jeszcze dużo towaru!

Offline
Nicolas Levittoux
-Eche, śmiało, popatrz sobie. -Nie, wcale nie napinał mięśni brzucha, wcale. On taki seksowny z natury jest przecież. -Który ci się podoba? -Przekrzywił głowę, prezentując tatuaż gołębia na szyi.

Sex? Okey.
Offline

- Większość. - Tak, jaasne, wszystkie jej się podobały. Ale nie wypiła wystarczająco dużo by teraz otwarcie o tym mówić. Pociągnęła kolejny łyk z butelki, tym razem wystarczająco duży, by opróżnić ją do końca.

Offline
Nicolas Levittoux
-Następna? -Zaproponował. Zabrał od niej pustą butelkę i wepchnął jej do ręki drugą. -Za tatuaże. -Zaśmiał się słodko, sobie też otwierając kolejną butelkę. Chyba za mocno machał ręką, bo mała część piwa wylądowała na przedniej części bluzki Pat. -Oj. -Przyglądał się plamie.

Sex? Okey.
Offline